Wirtualna produkcja filmowa 

Motion control – co to jest i jak wykorzystuje się go w filmie

Już od dawna, żeby nakręcić scenę na pustyni, w dżungli, na Marsie albo w starożytnym mieście, nie trzeba wysyłać ekipy filmowej w piaski, liany i węże, w kosmos i podróże w czasie. Wystarczy greenscreen, którego efektu niestety nie widzimy w studio na bieżąco. Aktor i klient musi sobie wyobrazić krainę wstawioną docelowo w postprodukcji. Na szczęście zielony ekran powoli znika ze studia filmowego na scenę wkracza wirtualna produkcja filmowa. I wygrywa wszystko!

Wirtualna produkcja filmowa – co to za nowy wynalazek?

Oglądałeś/-aś The Mandalorian, kosmiczny western w uniwersum Star Wars, serial, który już dwukrotnie zabłysnął na gali rozdania nagród Emmy? Albo może 1899, dość świeżą, bo z 2022 roku, produkcję Netflixa (tak, ten z Maciejem Musiałem w obsadzie :))? Tych dwóch seriali nie łączy w sumie nic poza wirtualną produkcją filmową. The Mandalorian był jej śmiałym pionierem. Teraz już, swoje wirtualne studio filmowe, o dumnej nazwie Dark Bay, Netflix ma tuż za naszą zachodnią granicą. Powoli, choć nie z aż takim rozmachem takie studia powstają także w Polsce. Zaawansowaną technologię dla wirtualnej produkcji dostarcza m.in. polski startup PixelRace.

Ale… o co chodzi?

Wirtualna produkcja filmowa łączy w sobie kilka elementów. Pierwszy to olbrzymie ekrany ledowe, które tworzą cały plan filmowy. Kolejnym są technologie, które pozwalają generować i wyświetlać na nich realistyczne scenografie, plenery i wnętrza, istniejące w rzeczywistości lub wymyślone, wykreowane. Te obrazy – także niezwykle dynamiczne – w czasie rzeczywistym perfekcyjnie synchronizuje się z aktorami i elementami fizycznej scenografii.

Mamy więc do czynienia z wirtualną produkcją filmową zarówno w sferze kreatywnej – to przygotowanie planów filmowych, tworzenie obrazów – jak i w technicznej, czyli w ich zastosowaniu podczas realizacji materiału.

Jak działa wirtualna produkcja filmowa?

To podobnie jak osadzenie aktorów, fizycznych ludzi, w grze komputerowej – w wirtualnej produkcji filmowej faktycznie stosuje się silniki wykorzystywane w gamingu do budowania trójwymiarowych światów m.in. Unreal Engine wyprodukowany przez Epic Games. 

Ekrany i sufity LED tworzą w zasadzie kopułę, która z trzech stron otacza aktorów – a technologia pozwala generować na tyle fotorealistyczne obrazy, że ludzkie oko, umysł z trudem odróżniają rzeczywistość od iluzji. Narzędzia do wizualizacji czy zarządzania treściami upraszczają wirtualną produkcję, bo pozwalają stworzyć cyfrową lokację na podstawie skanów 3D tej fizycznej, przenieść miejsce 1:1 nawet bez odwiedzania go. Powstaje jakby wirtualna rzeczywistość wyświetlana na ekranie LED i to na niej tle  rozgrywają się sceny filmu.

Kopuły budowane z zaokrąglonych paneli LED, mierzące nawet ponad 20 m średnicy i 6 m wysokości, nazywają się The Volume. Panele łączy się w taki sposób, że tworzą jeden gigantyczny kopułowy ekran.

Mało tego, te wyświetlane na ekranach LED miejsca akcji można dowolnie i w czasie rzeczywistym modyfikować i na bieżąco oświetlać. Dzięki różnym narzędziom do przechwytywania ruchu, wykrywania lokalizacji kamer, edycji opartej na chmurze efekt jest naprawdę mistrzowski i w zasadzie nie da się już stwierdzić, czy materiał nagrano w plenerze lub jakimś istniejącym wnętrzu, czy zastosowano virtual production (VP). Rozwiązania wirtualnej produkcji, które opierają się na modyfikacji tu i teraz tej wirtualnej rzeczywistości ułatwiają i przyspieszają także postprodukcję.

Pozostaje pytanie – na co to komu potrzebne?

Pamiętny 2020 rok – pandemia, lockdowny, zamknięte granice… W znacznej mierze fizyczne realizacje filmów stały się niemożliwe. Aby branża filmowa mogła jakkolwiek działać, powstała natychmiastowa konieczność tworzenia alternatywnych rozwiązań. Nie możemy pojechać na plan? Zróbmy go w studiu!

Z jednej strony wirtualna produkcja rozwiązuje więc problem, gdy ekipa filmowa nie może zorganizować planu zdjęciowego w rzeczywistej lokacji. Nie chodzi tylko o pandemię, ale również o takie miejsca, w których filmowanie jest zabronione, niebezpieczne lub niekorzystne dla natury, np. w lesie czy w górach. Świetnym przykładem jest muzeum Auschwitz-Birkenau, które od wielu lat odmawia udostępniania miejsca pamięci na plan zdjęciowy. Dlatego też bollywodzka produkcja Bawaal, współpracując z dostawcą technologii VP PixelRace, nakręciła sceny, które w tej obozowej rzeczywistości się rozgrywają, z użyciem modelu obozu stworzonego w całości na silniku gier Unreal Engine.

Jest też kwestia środowiskowa. Wiele tygodni ciągłych podróży ekipy, ciężkie auta ze sprzętem w terenie, zapomniane śmieci nie pozostają bez wpływu na środowisko i przyrodę. Wirtualna produkcja pozwala to wszystko ograniczyć, i to w sporym stopniu. Zwłaszcza gdy w grę wchodzi kilka sezonów serialu.

No i wreszcie, gdy nie wiadomo, o co chodzi, są to pieniądze. Fakt, że wirtualny plan filmowy trzeba najpierw zaprojektować w środowisku 3D, oteksturować i oświetlić, następnie zbudować bądź wynająć za niemałą sumę, kolejno zatrudnić specjalistów od tej technologii. Jednak w ogólnym rozrachunku produkcja filmu staje się tańsza – podróże ekipy i organizacja wielu planów zdjęciowych, czasem odległych od siebie o tysiące kilometrów, kosztuje fortunę.

Greenscreen a virtual production – czy wyrzucimy zielony ekran?

Sceptycy powiedzą, że wszystkie te korzyści daje też stary dobry zielony ekran. Racja, ale tylko częściowo. Po pierwsze, zielone tło trzeba w postprodukcji zastąpić to trwa bardzo długo. W przypadku wirtualnej produkcji filmowcy kręcą już na przygotowanym tle, które też w pełni koresponduje z oświetleniem i ruchem kamer. Scenografia odbija się również w lustrzanych powierzchniach, na ciele aktora i wszystkich rekwizytach scenografii. Greenscreen także, z tym że to później trzeba naprawić – zielona poświata jest zmorą animatorów i grafików. 

Kopuły ledowe tworzą trójwymiarową wirtualną rzeczywistość, która daje złudzenie fizycznego przebywania w danym miejscu, a to ułatwia zadanie aktorom i reżyserom, którzy (w przeciwieństwie do pracy z greenscreenem), widzą dokładnie, co i gdzie kręcą. Od razu powstają niemal gotowe ujęcia, które nie wymagają godzin obróbki w postprodukcji.

Wirtualne studia filmowe nie tylko dla Hollywood?

Jak każda nowa technologia wirtualna produkcja filmowa jest na razie dostępna tylko dla wybranych, których na nią stać. To z pewnością szybko się zmieni. Gdy powstanie więcej tego typu studiów filmowych, więcej narzędzi, koszty się obniżą, a technologia się zdemokratyzuje, stając się bardziej przystępna. Nietrudno też wyobrazić sobie coś w rodzaju biblioteki wirtualnych planów filmowych do wynajęcia – to mogłoby rozwinąć, usprawnić, podwyższyć jakość, a jednocześnie obniżyć koszty produkcji filmów użytkowych takich jak spoty reklamowe i teledysków. A to wszystko zmieni istotnie przyszłość branży zarówno filmowej, jak i reklamowej i wielu innych. 

FAQ:

  • Czym jest wirtualna produkcja filmowa?

Wirtualna produkcja filmowa (VP, virtual production) to produkcja filmu w studiu, z użyciem ścian, łuków i kopuł ledowych, na których wyświetlają się sceny filmowe generowane m.in. na silnikach do gier komputerowych. Modyfikuje się je w czasie rzeczywistym – światło, fizyka i perspektywa są zsynchronizowane z ruchem kamery.

  • Czym różni się wirtualna produkcja filmowa od filmowania na greenscreenie?

Zielone tło trzeba zastąpić docelowymi obrazami, a w przypadku wirtualnej produkcji film kręci się na gotowym planie, powstają niemal gotowe ujęcia. Oświetlenie i ruchy kamer w pełni korespondują z wyświetlaną scenografią – efekt jest naturalny, więc to ogranicza do minimum proces postprodukcji filmu.

  • Jakie inne nowe technologie wykorzystuje branża filmowa?

Najważniejsze to wirtualna rzeczywistość (virtual reality) i rozszerzona rzeczywistość (augmented reality). W wirtualnej rzeczywistości można dziś obejrzeć wiele filmów – powoli kina VR zaczynają konkurować z tradycyjnymi seansami 3D.